Uwaga gaduła atakuje!

04/05/2009

Znasz ten typ człowieka- pożeracza cudzego czasu? Ja mam kogoś takiego za sąsiada. Nie jest to – wbrew wszelkim oczekiwaniom – starsza Pani lubiąca porozmawiać o pogodzie i strzykaniu w kościach a mężczyzna około czterdziestki – Pan Tomasz. Gdy wychodzi na spacer ze swoim jamnikiem osiedle pustoszeje.

Dlaczego? Gdy tylko kogoś „złapie” na swojej drodze zaczyna opowiadać o swoim synu, który wyjechał do Krakowa, o ostatnim odcinku „tańca z gwiazdami” – „a widziała Pani jak się tej aktorce spódnica podwinęła? I ona tak tańczyła do końca – no niesamowite!”. Nie ma dla niego tematów nieciekawych, jednocześnie niezmiernie trudno jest się z nim ”pożegnać”. Nie raz widziałam jak stał na chodniku prowadząc monolog skierowany do Pani Marioli spod 4. Ona- zamiast jasno powiedzieć, że jest zajęta (niosła stos papierów i laptopa – pewnie znowu spieszyła się na nagranie do studia) stała, niecierpliwie rozglądając się wkoło czy nie idzie ktoś, kto mógłby „wybawić” ją z tej opresji.

Ja, od jakiegoś czasu, nie mam problemów z Panem Tomaszem. Otóż, gdy pewnego dnia biegłam (mocno już spóźniona) do samochodu – spotkałam oczywiście p.Tomasza – ale powiedziałam stanowczo (i zgodnie z prawdą), że w tej chwili nie mogę rozmawiać. Dałam tym samym do zrozumienia, że nie zawsze jestem w stanie pozwolić sobie na pogawędkę. Teraz nie muszę udawać, że rozmawiam przez komórkę, gdy mijam Pana Tomasza (przyznaj się też czasami to robisz ;). Jeśli mam czas – chętnie rozmawiam z nim o nowościach ogrodniczych czy ostatnim filmie Clinta Eastwooda, jednak, gdy się spieszę, bądź po prostu mam inne sprawy na głowie informuję o tym wprost.

Ważne jest, aby umieć odmawiać (gdy tego wymaga sytuacja). Pamiętaj – Twój czas jest zbyt cenny, jak powiedział Albert Einstein „Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić”. Ludzie poprzez szacunek dla Twojego czasu wyrażają również swój szacunek do Ciebie. Jeśli nadużywają Twojego czasu – nie wahaj się powiedzieć „NIE”.

Trafiłeś kiedyś na natarczywą gadułę? Może masz kogoś takiego w swoim otoczeniu? Jak sobie z nim radzisz?


Robisz kilka rzeczy jednocześnie? Może masz w sobie coś z Napoleona?

27/04/2009

Napoleon potrafił dyktować treść kilku listów równocześnie. Swoją drogą, ciekawe, jak radziłby sobie z dzisiejszą rzeczywistością…
Dzisiaj jadąc do pracy, stałam jak zwykle w gigantycznym korku i korzystając z okazji obserwowałam ludzi z sąsiednich samochodów. Młoda dziewczyna w yarisie cały czas rozmawiała przez komórkę, żywo gestykulując i przy okazji robiła poranny makijaż. Około 30-letni kierowca passata, stojący obok mnie, co chwilę brał na kolana laptopa i coś pisał, po czym, gdy trzeba było podjechać kilka metrów, nerwowo zrzucał go na siedzenie pasażera. Elegancka kobieta w sporym, terenowym samochodzie, która obserwowałam w lusterku, jadła kanapkę popijając kawą w kubku z popularnej kawiarni i segregowała papiery, które co chwilę zasłaniały jej postać niemalże fruwając pod dachem auta.
Ty też czasami robisz kilka rzeczy naraz (szczególnie rano)? Z czego to wynika?
W zdecydowanej większości przypadków z nieumiejętnego zarządzania czasem. Znałam to doskonale z codziennych zmagań mojej rodziny. Gdy dzwonił budzik – sygnalizujący porę pobudki młodszych dzieci, każdemu wydawało się, że jest jeszcze TYLE czasu, żeby się umyć, ubrać, wyjść z psem, zjeść i dojechać do szkoły – otóż nie! Połowę czasu dzieci poświęcały na leniwe ścielenie łóżek i mycie. Przy śniadaniu zaczynało się robić nerwowo i zwykle nie było już czasu na dokończenie posiłku (który jest najważniejszym w ciągu dnia!) bo trzeba było niemalże biegiem wychodzić z domu. Często kończyło się to niezabraniem książek lub zeszytów lub założeniem bluzki na lewą stronę. Nie trzeba chyba mówić o humorach domowników po takim początku dnia. Im więcej zamętu i chaosu towarzyszyło porannym czynnościom tym gorzej wyglądał cały dzień.

Znaleźliśmy na to sposób. Jaki? Bardzo prosty – nastawiamy budzik 15 minut wcześniej, dzieci przygotowują ubrania już poprzedniego dnia. Zrobiliśmy również specjalny grafik porannych spacerów z psem – ten, kto może najpóźniej wyjść z domu ma zaszczyt towarzyszyć Muffinowi w przechadzce po okolicy. Wystarczyło zaledwie kilka zmian, aby każdy z nas wychodził rano z domu zadowolony, uśmiechnięty i dobrze przygotowany – dzięki temu, czynności wykonywane później przychodziły nam łatwiej i byliśmy do nich lepiej nastawieni.
Czy Tobie również zdarza się z powodu tzw. braku czasu robić kilka rzeczy naraz lub rezygnować z ważnych czynności takich jak zjedzenie śniadania? Może masz swój sposób na uniknięcie tego typu stresujących sytuacji.


Gdyby tak doba miała 25 godzin!

20/04/2009

Czy istnieje sposób, żeby w jednym dniu zmieścić sprzątanie domu, odwiedziny znajomych, korepetycje córki i wizytę u weterynarza z psem? Dzisiaj przekonałam się, że jest to możliwe, ale wierz mi nie było lekko. Dlaczego? Przez brak planu! O ile zawsze staram się mieć przygotowany „harmonogram” dnia i wykonywać wszystko w odpowiedniej kolejności – aby nie tracić bez sensu czasu – tym razem spadło mi na głowę mnóstwo zajęć dosłownie w ostatnim momencie. Ale od początku.
Po nocnej ulewie okazało się, że starsza córka wychodząc wieczorem na imprezę zapomniała zamknąć okna – jej pokój oraz pokój syna obok dosłownie pływały. Zanim zdążyłam zabrać się za sprzątanie powodzi zadzwonił telefon – moim znajomi, poznani kilkanaście lat temu podczas jednego z zagranicznych szkoleń, w jakich miałam przyjemność uczestniczyć na początku swojej kariery zawodowej, przylatują do Warszawy i chętnie mnie odwiedzą (widujemy się średnio dwa razy do roku, dlatego nie pomyślałam nawet o rezygnacji z takiej szansy). No świetnie się zaczyna – pomyślałam i zaczęłam zastanawiać się, co przygotować na kolację i jednocześnie gdzie ja schowałam mopa. Gdy zeszłam na parter wpadłam na syna, który oświadczył mi, że MUSI jechać na 18 na korepetycje na drugą stronę miasta i oczywiście ja mam zostać jego szoferem. Lekko zaszokowana taką ilością informacji, wracałam na piętro z odnalezionym mopem i nagle usłyszałam znane mi dobrze, wywołujące ciarki na plecach dźwięki. To nasz pies – Muffin wymiotował na środku sypialni. Jest fanem mydła o zapachu czekoladowym moich córek i korzystając z otwartych drzwi łazienki – poczęstował się.
Cudownie! Czy może wydarzyć się coś jeszcze? Na szczęście to były wszystkie atrakcje, jakie mnie czekały. Wyobrażasz sobie siebie w tej sytuacji? Totalny chaos, mnóstwo rzeczy do zrobienia a czasu do wieczornego spotkania coraz mniej. Jak sobie poradziłam? Nie zgadniesz! Zostawiłam wszystko tak jak było i zamknęłam się na chwilę w gabinecie. Wyjęłam mój notes i zapisałam kolejno:

• zadzwonić do Marka (mój maż) żeby zawiózł syna na korepetycje na 18:00 i zrobił zakupy na kolację,
• wysłać Magdę (starsza córka) do weterynarza z Muffinem ,
• posprzątać „powódź”,
• przygotować kolację.

Tak też zrobiłam. Chcąc ze wszystkim zdążyć musiałam ustalić hierarchię oraz przekazać część obowiązków innym. Zdążyło Ci się coś podobnego? Jak udało Ci się wybrnąć z trudnej sytuacji „nie-do-ogarnięcia”?